Z dala od ludzkich siedzib, na kolonii Małszewa, bez podstawowych zdobyczy cywilizacji, wegetuje dwoje schorowanych ludzi. Za schronienie służy im stara hydrofornia, gdzie panuje wilgoć i grzyb, a w czasie deszczu woda leje się do środka. Mimo że wielkimi krokami zbliża się zima, małżonkowie nie chcą słyszeć o powrocie do schroniska dla bezdomnych, w którym byli przed rokiem.

Czy przetrwają zimę?
Teresa i Mieczysław Blochowie zapowiadają, że za nic w świecie nie wrócą do schroniska dla bezdomnych

W STAREJ HYDROFORNI

O ludziach takich jak Teresa i Mieczysław Blochowie mówi się, że są życiowymi rozbitkami. Los nigdy ich nie oszczędzał. Oboje pochodzą z gminy Pasym – ona z Tylkówka, on z Leleszek. Wskutek konfliktów rodzinnych stracili dach nad głową. Wbrew przeciwnościom, chcieli być razem i trwają wspólnie już od blisko trzydziestu lat. Po wyrzuceniu z domów przez rodziny, osiedlili się na oddalonej do siedzib ludzkich kolonii Małszewa. Dawniej znajdowały się tu zabudowania gospodarcze i mieszkalne, ale po upadku PGR-u ich mieszkańcy przenieśli się do bloków w sąsiednich Lipnikach, a ziemia została sprzedana prywatnym właścicielom. Państwo Teresa i Mieczysław początkowo zamieszkiwali w opuszczonym drewnianym budynku, gdzie mieli jeszcze względne warunki. Niestety, kilka lat temu właściciel kazał im się stamtąd wyprowadzić, a domek zburzył. Przenieśli się więc do znajdującej się nieopodal starej, nieczynnej hydroforni.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.