Wójt Fabisiak przyznał swoim podwładnym podwyżki. Zamiast radości, wśród urzędników panuje jednak rozgoryczenie. Ich pobory poszły w górę zaledwie o kilkanaście złotych. Za to najbliższym wójtowi - sekretarzowi i skarbnikowi aż o 230 i 320 zł.

- Takie różnicowanie pracowników na pewno nie kształtuje właściwych stosunków w urzędzie - wytyka wójtowi szef komisji rewizyjnej Zygmunt Pampuch.

Nierówne podwyżki

MIAŁO BYĆ PO RÓWNO

Tegoroczny budżet gminy Świętajno zakładał podwyżki w urzędzie gminy o 1,5%. Ten współczynnik miał obowiązywać wszystkich, ale rzeczywistość okazała się inna.

- Przy wypłacie wyrównania za sześć miesięcy tego roku otrzymaliśmy na rękę po ok. 100 zł. Były jednak dwa wyjątki. Sekretarzowi wypłacono 1200, a skarbnikowi gminy 906 zł. To oznacza, że wójt przyznał im podwyżki nieporównywalnie większe - nie kryje zdumienia jedna z osób pracujących w urzędzie, dodając, że w tegorocznym budżecie takie rozwiązanie nie było planowane.

JAKA TU SENSACJA

- Nie ma tu żadnej sensacji - odpowiada sekretarz gminy Piotr Szopiński.

Różnicę tłumaczy tym, że jego i skarbnika, w odróżnieniu od pozostałych pracowników, nie objęła ubiegłoroczna 5-procentowa podwyżka.

- Wójt wyrównał nam to, czego nie otrzymaliśmy wtedy. I tak w porównaniu do pozostałych pracowników mamy w plecy cały rok - dodaje skarbnik Halina Jarosińska. Będzie teraz zarabiać o 231 zł więcej, czyli 3731 zł brutto. - Spośród wszystkich skarbników w całym powiecie moja płaca i tak jest najniższa - dziwi się powstałemu wokół tego tematu zamieszaniu.

Płace sekretarza Szopińskiego wzrosły natomiast o 324 zł i wynoszą teraz 5080 zł. Słyszymy od niego zapewnienia, że taki zakres podwyżek był ujęty w tegorocznym budżecie.

ZIGNOROWAŁ RADNYCH

Argumenty sekretarza i skarbnika nie przekonują innych. Temat podwyżek był szczegółowo rozpatrywany rok temu. Oprócz płac pracowników urzędu, w górę miały pójść także diety radnych i sołtysów. Kiedy jednak po przekalkulowaniu stawek okazało się, że ryczałt przewodniczącej ma być wyższy niż średnia płaca w urzędzie, zakres podwyżek ograniczono tylko do jego pracowników, wyłączając z tego grona osoby o najwyższych zarobkach: wójta, sekretarza i skarbnika.

- Radni zobaczyli wreszcie, jakie mamy dziadowskie zarobki - komentuje ich decyzję jeden z urzędników.

Wójt Fabisiak, który ustala pobory swoim radnym, zignorował jednak ich ubiegłoroczną decyzję. Zdziwienia nie kryje przewodniczący komisji rewizyjnej Zygmunt Pampuch.

- Takie postępowanie na pewno nie kształtuje właściwych stosunków w urzędzie - wytykał wójtowi podczas sierpniowej sesji Rady Gminy, żądając wyjaśnień.

Fabisiak próbował się najpierw asekurować, że nie wie, jak daleko może się posunąć w odpowiedzi, by nie naruszyć ustawy o ochronie danych osobowych. W końcu znalazł pretekst, by jej nie udzielić. Na widok robiącego mu zdjęcia reportera "Kurka" po prostu zaniemówił. Milczał blisko minutę, po czym oznajmił zgromadzonym na sali radnym i sołtysom, że udzieli odpowiedzi na piśmie.

Chociaż od tego momentu minął już blisko miesiąc, radny Pampuch i pozostali radni wciąż nie mogą doczekać się wyjaśnień wójta.

- Powinniśmy je otrzymać niezwłocznie - niecierpliwi się radny. Sugeruje, że milczenie wójta może być spowodowane naruszeniem przez niego dyscypliny budżetowej, bo według jego wiedzy podwyżki, jakie otrzymali sekretarz i skarbnik nie były wcześniej planowane. Zapewnia jednocześnie, że korzystając ze swoich uprawnień wyjaśni sprawę jeszcze przed końcem kadencji.

- Na pewno wójtowi tego nie daruję - zapewnia szef komisji rewizyjnej.

Andrzej Olszewski

2006.09.06