Niedawno wspominaliśmy pucharowe zwycięstwo Gwardii Szczytno nad I-ligowym Bałtykiem Gdynia. Dziś piszemy o innym meczu sprzed 30 lat, w którym zespół z naszego miasta był bliski wyeliminowania ŁKS-u Łódź z reprezentantami kraju w składzie. Zabrakło wtedy szczęścia i zimnej krwi.

Jak Gwardia postarszyła ŁKS

Po zwycięstwie nad Bałtykiem Gdynia kibice Gwardii na kolejnego rywala typowali Widzew Łódź.

- Dlaczego? Bo kto nie chciałby zobaczyć na własne oczy takich gwiazd polskiego futbolu jak Boniek, Żmuda, Surlit, Smolarek czy Pięta – tłumaczy Mirosław Kacak, jeden z bohaterów wcześniejszego meczu Gwardii. Ostatecznie los w 1/8 Pucharu Polski skojarzył szczytnian z inną drużyną z Łodzi – ŁKS-em. Miłośnicy piłki nożnej i tak nie mieli powodów do narzekań. Do Szczytna przyjechali: Józef Robakiewicz, Mirosław Bulzacki, Marek Chojnacki, Witold Bendkowski, Marek Płachta, Andrzej Milczarski i Marek Dziuba - kapitan drużyny narodowej. Ten ostatni zawodnik zaledwie półtora miesiąca wcześniej był w słynnym meczu w Lipsku przeciwko NRD (3:2 dla Polski) współautorem awansu naszej reprezentacji do finałów MŚ w Hiszpanii. Warto jeszcze dodać, że łodzian w sezonie 1981/82 trenował znany chyba wszystkim kibicom, nieżyjący od prawie 4 lat Leszek Jezierski. Oczywiście gościł wówczas w Szczytnie. W dniu meczu, czyli 25 listopada 1981 r., kasy biletowe były otwarte już o 10, choć spotkanie rozpoczynało się o 13. Kto jednak przyszedł na stadion tuż przed meczem, mógł liczyć na oglądanie pucharowego pojedynku na stojąco, przez plecy innych widzów lub… z drzewa.

- Od rana na ulicach miasta widać było grupy kibiców i autokary z całego dawnego województwa olsztyńskiego – wspomina Mirosław Kacak.

Dość nieoczekiwanie przez znaczną część meczu przewagę mieli szczytnianie. W 28. min zdobywca zwycięskiej bramki w spotkaniu z Bałtykiem Marek Gniady uderzył głową tuż obok słupka. Po zmianie stron wciąż groźniejsi byli miejscowi. Gniady strzelił tym razem nieznacznie nad poprzeczką, a Mirosław Rusiecki trafił w słupek. Gwardzistów nie zdeprymował fakt, że w 69. min Milczarski główką pokonał Adaszyńskiego.

- Nadal atakowaliśmy z pasją, a drużyna ŁKS-u się broniła - kontynuuje Mirosław Kacak. Rozstrzygająca okazała się 82. min. Kubelski, wykonujący rzut wolny, trafił w mur. Goście wybili piłkę, przejął ją Płachta i w sytuacji sam na sam był lepszy od bramkarza Gwardii.

- Mieliśmy furgon szczęścia – mówił po meczu trener łodzian Leszek Jezierski, wściekły w szatni na swoich zawodników.

W drużynie Gwardii zagrali: Adaszyński, Owczarek, A. Sosnowski, Zawada (46. Przybysz), Szymański, Kacak, Rusiecki (76. Kubelski), Hajnysz, T. Sosnowski, Gniady, Wachaczyk.

***

Mirosław Kacak prostuje wynik meczu 1. rundy PP sezonu 1981/82 z Legią Chełmża. Były obrońca Gwardii zapewnia, że wbrew informacji podanej w internecie, szczytnianie wygrali to spotkanie 2:1, a nie 3:2.

(gp)