Strażacy z OSP Targowo są załamani. W nocy z niedzieli na poniedziałek z garażu ich remizy ktoś ukradł niedawno pozyskany z policji samochód pożarniczy volkswagen wraz ze sprzętem. Żal ochotników jest tym większy, że sami mieli swój udział w dostosowaniu wozu do potrzeb straży. Za pomoc w jego odzyskaniu wyznaczyli nawet nagrodę.

Volkswagen odjechał w siną dal

Dla złodziei nie ma już żadnych świętości – komentują strażacy z OSP Targowo. Trudno się dziwić ich rozżaleniu, bo takie kradzieże należą do rzadkości. W nocy z niedzieli na poniedziałek (7/8 marca) nieznani sprawcy włamali się do garażu remizy strażackiej w Targowie, wyłamując zamki w metalowych drzwiach.

- Około godziny 3.00 przez wieś przejeżdżał patrol policji. Funkcjonariusze zauważyli pootwierane drzwi remizy – relacjonuje inspektor Ryszard Niedziałkowski z Urzędu Gminy w Dźwierzutach. Jak się okazało, łupem złodziei padł lekki wóz bojowy volkswagen T4 wraz z wyposażeniem – agregatem prądotwórczym, motopompą pływającą, piłą do cięcia drewna oraz aparatem wysokociśnieniowym. Pojazd został sprowadzony do jednostki niedawno z policji. Jego karosacja, czyli przystosowanie do celów pożarniczych, miała miejsce w 2008 roku. Wcześniej strażacy ochotnicy z Targowa sami pospawali, wyczyścili, wymalowali samochód i usunęli z niego policyjne znaki. - Zrobili to własnym kosztem, wkładając w pojazd 1/3 swojego udziału – mówi Ryszard Niedziałkowski. Wartość skradzionego volkswagena wraz ze znajdującym się na jego wyposażeniu sprzętem to ok. 60 tys. złotych. Strażacy, niezależnie od policji, podjęli poszukiwania wozu na własną rękę. W poniedziałek przeczesywali okoliczne lasy w nadziei, że go odnajdą. Jak mówi Ryszard Niedziałkowski, liczą na to, że złodzieje zabrali ze sobą wyposażenie, pozostawiając rozbrojony samochód gdzieś na uboczu. Inspektor podkreśla, że dla ochotników z Targowa to naprawdę duża strata, także w sensie moralnym. Wóz, choć mały, był bardzo wszechstronny. Mieścił 400 litrów wody, służąc do gaszenia pożarów. Oprócz tego wykorzystywano go do akcji ratowniczych na drogach i usuwania przeszkód, takich jak choćby połamane drzewa.

Ostatnia podobna kradzież na terenie gminy Dźwierzuty miała miejsce przed około trzydziestu laty. Wtedy łupem rabusiów padł żuk będący na wyposażeniu dźwierzuckiej OSP. - Został odnaleziony aż pod Myszyńcem – wspomina Ryszard Niedziałkowski. Kradzieże na mniejszą skalę też się zdarzały, ale wtedy złodzieje zabierali przede wszystkim paliwo i akumulatory.

W OSP Targowo panują minorowe nastroje. - To najbardziej bolesne, co nas mogło spotkać – nie kryje rozżalenia prezes jednostki Mirosław Ziętak. - Kradzieży dokonał ktoś, kto znał ten samochód i wiedział, jak jest wyposażony – dodaje. Strażacy z Targowa wyznaczyli nawet 500 zł nagrody dla osób, które pomogą w odnalezieniu wozu lub udzielą informacji mogących naprowadzić na trop złodziei. W tej sprawie można się kontaktować bezpośrednio z prezesem Ziętakiem – tel. 662 – 481 – 204 lub kierownikiem sekcji dochodzeniowej KPP w Szczytnie – tel. 600 – 022 – 728.

(ew)

POŻAR W SZUCI

W niedzielę 7 marca przed południem wybuchł pożar poniemieckiej drewnianej stodoły w Szuci, gmina Jedwabno. Właściciele obiektu akurat przebywali w kościele. Na miejscu jako pierwsi pojawili się strażacy z OSP Szuć, a następnie OSP Jedwabno. W gaszeniu pożaru uczestniczyli również strażacy z KP PSP w Szczytnie oraz OSP Wielbark. Dzięki sprawnej akcji gaśniczej ogień nie przeniósł się na sąsiednie zabudowania. Stodoła spłonęła doszczętnie, a wraz z nią znajdujące się wewnątrz maszyny rolnicze oraz resztki siana i słomy.

UKRADŁ I WPADŁ

W sobotę 6 marca w nocy przebywająca w jednym z lokali na ul. Polskiej kobieta zauważyła, że zginęła jej torebka wraz z dowodem osobistym. Natychmiast powiadomiła o tym szefa pubu. Ten stwierdził, że w miejscu, w którym siedziała, jest monitoring. Sprawdził nagranie i zobaczył, że nieznany mężczyzna zabiera torebkę oraz plecak znajomego poszkodowanej. W międzyczasie złodziej zdążył już opuścić lokal. Następnego dnia kobieta zgłosiła kradzież policji. Funkcjonariusze ustalili, że sprawcą jest 34-letni Krzysztof K. z Krakowa, który zatrzymał się w jednym z hoteli w Szczytnie. W trakcie przeszukiwania zajmowanego przez niego pokoju znaleźli część skradzionych rzeczy. Wartość start, jakie ponieśli pokrzywdzeni wyceniono na 480 złotych. Krzysztof K. usłyszał już zarzut kradzieży. Przyznał się do winy, tłumacząc swoje zachowanie tym, że był pijany i nie wiedział co robi. Teraz grozi mu kara do pięciu lat pozbawienia wolności.

ŚMIERĆ PIESZEGO

W niedzielę 7 marca około godziny 18.30 oficer dyżurny szczycieńskiej komendy policji otrzymał informację o tragicznym wypadku, do którego doszło na odcinku drogi nr 57 pomiędzy miejscowościami Gisiel i Dymer. Kierująca fiatem uno uderzyła w mężczyznę idącego prawą stroną jezdni. Pieszy 50-latek poniósł śmierć na miejscu. Okoliczności i przyczyny zdarzenia bada policja.